Wybory, wybory i po wyborach....
14 godzin spowodowało jak zwykle wiele zamieszania, wiele godzin rozmów i miliony wydrukowanych kart i zniszczonych drzew.
Każda komisja wyborcza ma około dwóch tysięcy osób, które mogą zagłosować. Dla przykładu dajmy na to, że komisja ma tysiąc siedemset wyborców. Od kilku lat frekwencja nie przekracza 50% lub robi to minimalnie. Wystarczy zatem dać danej komisji tysiąc kart do głosowania. Co robi tak zwana centrala? Wysyła ich tysiąc pięćset. Wykorzystanych ich jest około dziewięćset a reszta wraca niewykorzystanych. Setki drzew ścinanych są niepotrzebne. A założę się, że żadnego drzewa nie posadzili. Ale nic nie poradzimy, wybory muszą być.
Kolejny ważnym problemem jest frekwencja. Jest ona, jak wspominałem, niezbyt duża. Rozmawiałem z kilkoma osobami i co usłyszałem??
- Mnie to nie kręci, co będę chodziła.
- A tata nie mógł, a mnie się samej nie chciało iść.
- Wolałem sobie autem pojeździć i olałem wybory.
- Gdzieś mam te wybory i tak nic nie poradzę na nich.
- No niby chciałam iść, ale mi się odechciało.
Jedne z wielu wypowiedzi , które dziś usłyszałem. Są to wypowiedzi niestety młodych osób, które w przyszłości będą kształtować nasz kraj. Kto będzie zatem głosował, gdy starsi ludzie umrą?? Kolejną złą informacją jest to, że jedna z osób, która mi tak opowiadała jest studentem politologii.
Wojtek ten temat już poruszył - czyli ludzie, którzy startowali a według niektórych nie powinni. Po pierwsze pan Konowicz. Człowiek, który wygląda jak żywcem wyciągnięty z PRL-u startuje z Komitetu nazwanego (sic!) Podlesie XXI wieku. Zdobył 3% głosów na prezydenta Białegostoku i wielką popularność w Internecie. Tak wielką, że któryś z internautów zapytał się w żartach czy nie wystartuje on (Kononowicz nie internauta) do wyborów prezydenckich. Kandydat na prezydenta niestety wziął to na poważnie i już zaczyna swoje tournee po Polsce, co więcej żąda ponownych wyborów w Białymstoku. Kolejna osoba to pani Edyta Nędziak:
http://www.edytanedziak.pl/
która zasłynęła tym, że opublikowała na swojej stronie dość odważne zdjęcia jak na panią radną. Na koniec coś z własnego podwórka. Na jednej z list pojawiła się osoba, która na co dzień zajmuję się rozlewań piwa w knajpie i nigdy nie zauważyłem, żeby wyglądała na taką, która wie cokolwiek o polityce. Moje pytanie brzmi czy to tak ważne jest, żeby na liście było jak najwięcej kandydatów, że dajemy na nią byle kogo byle tylko było dużo osób na niej?? Jaki to ma sens.
Teraz trochę zmienię temat i polecę wszystkim książkę, którą właśnie skończyłem czytać. Jest to najnowsza książka Tomasza Lisa "Polska, głupcze!". Polecam ją szczególnie tak zwanym politycznym ignorantom. Lis opisuje wszystkie znane, nowe i starsze wpadki słowne i nie tylko ludzi władzy. Przytacza wypowiedzi "wielkiego oratora" Lecha Wałęsy, wypowiedzi z przeszłości teraźniejszych władz i opozycji i pokazuję się jak się tego trzymają a raczej nie trzymają. Tłumaczy co oznacza prawa goleń, TKM, moher i wiele wiele innych. Naprawdę polecam, ponieważ jest to porządnie napisana książka.
Każda komisja wyborcza ma około dwóch tysięcy osób, które mogą zagłosować. Dla przykładu dajmy na to, że komisja ma tysiąc siedemset wyborców. Od kilku lat frekwencja nie przekracza 50% lub robi to minimalnie. Wystarczy zatem dać danej komisji tysiąc kart do głosowania. Co robi tak zwana centrala? Wysyła ich tysiąc pięćset. Wykorzystanych ich jest około dziewięćset a reszta wraca niewykorzystanych. Setki drzew ścinanych są niepotrzebne. A założę się, że żadnego drzewa nie posadzili. Ale nic nie poradzimy, wybory muszą być.
Kolejny ważnym problemem jest frekwencja. Jest ona, jak wspominałem, niezbyt duża. Rozmawiałem z kilkoma osobami i co usłyszałem??
- Mnie to nie kręci, co będę chodziła.
- A tata nie mógł, a mnie się samej nie chciało iść.
- Wolałem sobie autem pojeździć i olałem wybory.
- Gdzieś mam te wybory i tak nic nie poradzę na nich.
- No niby chciałam iść, ale mi się odechciało.
Jedne z wielu wypowiedzi , które dziś usłyszałem. Są to wypowiedzi niestety młodych osób, które w przyszłości będą kształtować nasz kraj. Kto będzie zatem głosował, gdy starsi ludzie umrą?? Kolejną złą informacją jest to, że jedna z osób, która mi tak opowiadała jest studentem politologii.
Wojtek ten temat już poruszył - czyli ludzie, którzy startowali a według niektórych nie powinni. Po pierwsze pan Konowicz. Człowiek, który wygląda jak żywcem wyciągnięty z PRL-u startuje z Komitetu nazwanego (sic!) Podlesie XXI wieku. Zdobył 3% głosów na prezydenta Białegostoku i wielką popularność w Internecie. Tak wielką, że któryś z internautów zapytał się w żartach czy nie wystartuje on (Kononowicz nie internauta) do wyborów prezydenckich. Kandydat na prezydenta niestety wziął to na poważnie i już zaczyna swoje tournee po Polsce, co więcej żąda ponownych wyborów w Białymstoku. Kolejna osoba to pani Edyta Nędziak:
http://www.edytanedziak.pl/
która zasłynęła tym, że opublikowała na swojej stronie dość odważne zdjęcia jak na panią radną. Na koniec coś z własnego podwórka. Na jednej z list pojawiła się osoba, która na co dzień zajmuję się rozlewań piwa w knajpie i nigdy nie zauważyłem, żeby wyglądała na taką, która wie cokolwiek o polityce. Moje pytanie brzmi czy to tak ważne jest, żeby na liście było jak najwięcej kandydatów, że dajemy na nią byle kogo byle tylko było dużo osób na niej?? Jaki to ma sens.
Teraz trochę zmienię temat i polecę wszystkim książkę, którą właśnie skończyłem czytać. Jest to najnowsza książka Tomasza Lisa "Polska, głupcze!". Polecam ją szczególnie tak zwanym politycznym ignorantom. Lis opisuje wszystkie znane, nowe i starsze wpadki słowne i nie tylko ludzi władzy. Przytacza wypowiedzi "wielkiego oratora" Lecha Wałęsy, wypowiedzi z przeszłości teraźniejszych władz i opozycji i pokazuję się jak się tego trzymają a raczej nie trzymają. Tłumaczy co oznacza prawa goleń, TKM, moher i wiele wiele innych. Naprawdę polecam, ponieważ jest to porządnie napisana książka.
Adam
młodzigniewni@o2.pl
młodzigniewni@o2.pl



1 Comments:
witam
widziałem w txt. dot. frekwencji, napisanym przez Wojtka, ze go strasznie boli, ze nie poszli wszyscy.
Ja bym się dopatrywał problemu w systemie edukacji, w org. pozarządowych, bo panuje absolutny brak świadomosci społecznej, nawet wśród ludzi, którzy swój glos oddali. same wybory tez są trudne, bo dostajemy 3 karty, na każdej dużo nazwisk, które nam nic nie mówią. podejrzewam, ze to jest spory problem, ludzie się boja, że sobie z tym nie poradzą i dlatego nie idą. W tym roku, mogliśmy brać czynnie udział w procesie "uświadamiania" społeczeństwa, chociażby w akcji "masz glos, masz wybór" www.maszglos.pl . Ta inicjatywa, jest dalej aktualna, więc warto sprawdzić, co samemu można zrobić w tej sprawie.
Zgadzam się z Adamem, problem zbędnego wydruku kart do glosowania. Duże marnotrawstwo. Ciekawym rozwiązaniem tej sytuacji, była by zastosowana procedura w USA. Mianowicie, żeby posiadać prawo do głosowania, należy się zarejestrować. Wtedy rząd wie, kto gdzie, aktualnie mieszka(osoby poszukiwane, wpadają w ten sposób). Oczywiście odbiło by się to drastycznie na frekwencji, ale to by zrobiło bardzo dobrze. Ułatwiło by to także rozpoznawanie przypadków korupcji politycznej, choć wymagało by to odrobiny myślenia, ale to już działka, chociażby CBA.
pozdrawiam
Prześlij komentarz
<< Home