wtorek, listopada 14, 2006

Pierrepoint - ostatni kat


Film opowiada historię najsłynniejszego w czasach powojennych...kata. Był on zarazem ostatnim katem w Wielkiej Brytanii. W przeciągu 22 lat powiesił ponad 600 ludzi.

Lecz zacznijmy od początku. Wszystko zaczyna się od rozmowy kwalifikacyjnej. Pierrepoint wygląda na najbardziej niezorientowanego wśród osób, które znajdują się na tej rozmowie. Okazuję się jednak, że jest on perfekcjonistą, zostaję więc zatrudniony. Należy dodać, że jest to praca dodatkowa i raz na jakiś czas wyjeżdża z domu na dwa dni, spełnia swój obowiązek i wraca. Do jego zadań należy ocenienie długości sznura, związanie skazanego, nałożenie chusty, sznura i pociągniecie za dźwignię. Pierrepoint robi to z wielką dokładnością i zdobywa uznanie w coraz większych kręgach ludzi wiedzących czym on się zajmuję (nawet najbliżsi przyjaciele nie wiedzą o jego dodatkowej pracy, ponieważ zabrania tego kodeks). Jego dokładność i przykładanie się do pracy doprowadza do tego, że zostaje zaangażowany do wieszania niemieckich zbrodniarzy wojennych. Jest to dla niego nagroda i kara. Nagroda ponieważ dostaje za to dużo pieniędzy i może wyjść na swoje, a karą ponieważ staję się sławny. Jego życie staje się coraz cięższe, a sam Pierrepoint napotyka na coraz większe trudności w swojej pracy. Do końca filmu człowiek zastanawia się czy bohater wytrzyma tą presję czy tak jak jego ojciec nie da rady i popełni samobójstwo.
Naprawdę ciekawy film, który pokazuję jak twardy trzeba mieć charakter, żeby znieść taką pracę, co trzeba zrobić, żeby nie myśleć o tym, że zabija się ludzi.

Film, który na pewno poruszy na nowo kwestię kary śmierci. W dzisiejszych czasach nie zabija się ludzi wieszając ich na szubienicy i odpowiedzialność nie spada na jednego człowieka. W Stanach gdzie jest akceptowana kara śmierci jest krzesło elektryczne i tam podobno kilka osób ciągnie za dźwignię i nie wiadomo, która przewodzi prąd. Ma to na celu zmniejszanie depresji wśród wykonujących tę pracę.
Jakie jest moje zdanie co do kary śmierci? Zróżnicowane. Wydaje mi się, ze powinna być. Dlaczego ma żyć osoba, która ma ręce splamione czyjąś krwią? Wiadomo, że krzykną niektórzy - ale przecież nie wiadomo do końca czy on zabił czy nie. Mają oni rację, dlatego też nie jestem za nią definitywnie tylko wciąż się zastanawiam.

Adam
mlodzigniewni@o2.pl

1 Comments:

At 3:44 PM, Anonymous Anonimowy napisał...

Jaka jest różnica, miedzy zabiciem kogoś niewinnego, a zabiciem kogoś winnego? Z czyjego punktu widzenia, chcemy oceniać ten problem? Ofiary, swojego, czy skazańca. Nikt nie jest najmądrzejszy, a życia przywrócić się nie da.

 

Prześlij komentarz

<< Home