czwartek, maja 31, 2007

Best from the best, from the best, from the worst

Festiwal Filmów Kultowych zorganizowany w Katowicach w dniach 13-27 maja był bez wątpienia festiwalem dla mnie wyjątkowym. Nie dlatego, że prezentowano tam filmy, które nie wiedzieć czemu nazywa się kultowymi, ale ze względu na pokaz „najgorszych filmów świata” - nie ukrywam, że liczyłem iż będą to wyłącznie polskie filmy ostatnich lat, okazało się jednak że może być gorzej, znacznie gorzej.
Takie tytuły jak „Zabójcze ryjówki”, czy „Zły mózg z kosmosu” mówią chyba same za siebie. Jeżeli same tytuły Was nie przekonują zapraszam na krótkie sprawozdanie tego co się działo w ciągu tych 5 dniu pokazu „najgorszych filmów świata”.

Dzień pierwszy

„Plan 9 z kosmosu”. Ed Wood reżyser tego filmu uznawany jest za najgorszego reżysera w historii kina. Śmiem twierdzić, że w pełni na ten tytuł zasługuje. Ale po kolei. Teatr Korez w którym odbywały się pokazy z serii „Najgorsze…” ma ok. 150 miejsc siedzących. Na „Plan 9 z kosmosu” przyszło właśnie około tylu osób. A to co mogliśmy zobaczyć w tym filmie to brak jakiejkolwiek logiki, spójności, czy chociażby śladowych oznak sensu co wszystkich doprowadzało do śmiechu. Statki kosmiczne wiszące na żyłce od wędki, dubler głównego aktora w ogóle do nie go nie podobny dlatego zasłaniający sobie cały czas twarz to to co sprawiało, że publiczność krok po kroku zacznie chyba doceniać polską kinematografię. Płakałem ze śmiechu na tym filmie.

Dzień drugi

„Zabójcze ryjówki”. Hit frekwencyjny, ok. 200 osób + dodatkowy seans zorganizowany dla 70 osób którym nie udało się już dostać + ekipa „Co za tydzień” z TVN-u. O samym filmie wspomnę tylko, że w role ryjówek wcieliły się…psy w maskach (na moje laickie oko owczarek niemiecki i chart). No i jedna z moich ulubionych scen z całego pokazu. Bohaterowie uciekający przed „zabójczymi ryjówkami” zostali przez nie otoczeni…nie mają żadnej drogi ucieczki…sekundy dzielą ich od śmierci, więc wpadają na desperacki pomysł – „Zbudujemy czołg i w nim wydostaniemy się stąd!”. Jak powiedzieli tak zrobili, znaleźli cztery beczki (pomimo że na początku mówili że są tylko dwie), była tam też spawarka, więc wszystko szybko zgrabnie połączyli i Rudy 102 jak się patrzy. Płakałem ze śmiechu na tym filmie.

Dzień trzeci

„Santo i inwazja Marsjan”. Pełna sala. Santo to meksykańska wersja Kapitana Ameryka. Generalnie gościu cały czas chodzi w masce pod którą ma…drugą maskę, wiadomo ostrożności nigdy za wiele. Jak sam tytuł świadczy Santo walczy z Marsjanami, którzy posiadają olbrzymią przewagę technologiczną, gdyż mają pokrętło w pępku po którego użyciu znikają i przenoszą się w inne miejsce. ”Genialne” sceny walki. A tekst dowódcy Marsjan „od tego momentu porozumiewamy się po hiszpańsku” zapamiętam do końca życia. Kosmita mówiący „ke pasa?”…Płakałem ze śmiechu na tym filmie.

Dzień czwarty
„Sex maniak”. Prawie pełna sala. Cóż… powiem tylko że „Sex maniak” powstał w 1934r. gdy szczytem pornografii było pokazanie kobiecego ramienia. Poza tym jeden z bohaterów przypomina mi Golluma z „Władcy pierścieni”, a inny wydłubuje kotu oko i je zjada bo „wygląda jak winogrono, ale straciło już swój błysk”. Rzecz jasna płakałem ze śmiechu na tym filmie.

Dzień piąty

„Zły mózg z kosmosu”. Kolejny rekord frekwencyjny. Na pierwszym pokazie ok. 200 osób, wiec poszedłem na drugi gdzie było ok. 50 osób. Jeżeli sam tytuł was nie bawi to chyba ze mną jest coś nie tak. Tym razem mamy doczynienia z japońską wersją, meksykańskiej wersji, amerykańskiego Kapitana Ameryki! Jeszcze „lepsze” sceny walki niż w „Santo i inwazja Marsjan”. Ziemię atakują kosmici którymi dowodzi nie kto inny jak „zły mózg” buhahaha…Jeżeli ktoś się nie domyśla to dodaje, że płakałem ze śmiechu na tym filmie.
Podsumowując dodam, że przed każdym filmem krótkie wprowadzenie serwował nam student łódzkiej filmówki Jacek Rokosz (pseud. „Opowiadacz”), człowiek o bogatej wiedzy i w dodatku (co rzadkość) potrafiący ją sprzedać. Po reakcjach publiczności która podobnie jak ja świetnie się bawiła sądzę, że to iż organizatorzy płacili widzom symboliczną „złotówkę” za obejrzenie tych filmów nieznacznie przyczyniło się do zwiększenia frekwencji. Już tak zupełnie na koniec lista tytułów które udało się zdobyć od „Opowiadacza”, tytuły filmów rzecz jasna najgorszych. Pozdrawiam!


Godzilla and all monsters

Animal people

The begining of the end

Behemoth

Black skorpion

Blond luna

The brain from planet Arous

Attaca of crab monster


Jeżeli chcecie więcej tytułów, piszcie – mlodzigniewni1984@o2.pl


Wojtek Trela


P.S. Z jednej strony po takim pokazie człowiek nabiera szacunku do polskiej współczesnej kinematografii, ale z drugiej zastanawia go i śmieszy czy polskie filmy przyciągnęły by taką publiczność i wywołały takie emocje.