Uczniaki w mundurkach.
Kiedy LPR chwali się wprowadzeniem obowiązku noszenia mundurków przez uczniów, odnoszę wrażenie, że poziom trudności tego wyzwania leżał gdzieś między lądowaniem na marsie, a klonowaniem dinozaurów. Dinozaury jednak są tematem dobrze znanym rodzinie Giertychów, bujanie w obłokach także nie przychodzi im z trudnością, więc być może Roman miał łatwiej.
Chyba każda szkoła w regulaminie, statucie lub podobnym dokumencie ma wzmiankę o odpowiednim ubiorze. Dokument taki jest odczytywany uczniom na różnego rodzaju apelach lub w czasie godziny wychowawczej. Za moich czasów zakładał on ubiór schludny –dziwne słowo-, nie przynoszący ujmy ani uczniowi, ani szkole itp. Nie był to dokument bardzo precyzyjny, ale był.
Idea mundurków zakłada jednakowy strój dla każdego ucznia. Uzasadniane jest to kwestią estetyczną –zakończyć ma tzw.: „rewię mody” na korytarzach- oraz zamaskować ma różnicę majątkowa między rodzicami uczniów. Dodaje się do tego argument o możliwości rozpoznania ucznia na ulicy, co przeciwdziałać ma chuligaństwu, ma też działać na psychikę ucznia.
Teraz kolejno. Skoro istnieją dokumenty regulujące kwestię odzieży w szkołach, to dlaczego nie są one respektowane ani przez uczniów, ani przez nauczycieli. Część wypowiadających się w mediach uczniów potępia ową „rewię”, toteż założyć można, że nauczycie wyciągający konsekwencje wobec uczniów nie stosujących się do zasad nie działaliby bez wsparcia części społeczności uczniowskiej. Pozwolę sobie na porównanie. Złóżmy, że policja –jak nauczyciele- nie radzi sobie z kierowcami jeżdżącymi bez włączonych świateł. Nie radzi sobie, bo nic z tym nie robi. Wyjściem z tej sytuacji ma być zaostrzenie prawa i przeniesienie odpowiedzialności na wszystkich przez np.: wprowadzenie obowiązku malowania samochodów na jaskrawe kolory. Czy każdy widzi tym nonsens? Nie? Proponuję zastanowienie po wytrzeźwieniu;)
Inną sprawą jest fakt, że dokumenty, o których mówię nie są nigdy precyzyjne, pozostawiają więc możliwość dowolnej interpretacji, a więc prowadzić mogą do nadużyć, stanowić mogą zasłonę dymną represji lub stać się mogą przykrywką wprowadzania w szkole światopoglądu danego nauczyciela lub dyrektora. Przypomnę tu sprawę chłopaka, który to zmuszony miał być do ścięcia dredów, bo nie podobały się one nauczycielce.
Szkoła kształtować ma także pewne postawy. Nie jest to możliwe narzucając jedynie szablony zachowań i karcąc za wychodzenie poza nie. Prowadzi to do stworzenia bezmyślnego społeczeństwa, które podda się dowolnemu dyktatorowi. Ważniejsze jest więc nauczenie samodzielnego myślenia, co jest bardzo trudne przy obecnym „planie zajęć”. Czy mundurki w tym pomogą... Mogę znaleźć argumenty na „tak” i na „nie”.
Kolejna sprawa to zatarcie widocznych różnic między uczniami z zamożniejszych i uboższych rodzin. Polska jest krajem, w którym bez kłopotów można kupić tanio normalną odzież. Wystarczy udać się na zakupy do hipermarketu lub sklepu z używaną odzieżą, by za kilkadziesiąt złotych ubrać praktycznie całą osobę –nawet w markową odzież. Wystarczy chcieć. Na plus zaliczyć trzeba mundurkom przymus zakupienia ich przez rodziców, którzy specjalnie nie przejmują się swoimi dziećmi. Czy jednak jest to najlepsza forma „pomocy”...?
Zadać należy też pytanie, czy istnieje przepis nakazujący chodzenie w tym samum mundurku przez dany okres czasu. Jeśli nie, to różnice majątkowe i tak wyjdą na jaw. Spodnie zaczną przecierać się po około 2-3 miesiącach codziennego użytkowania. Łokcie w marynarkach zaczną świecić pewnie jeszcze szybciej. Odzież prana częściej zacznie różnic się od tej, którą pierze się żako. Rodziny zamożniejsze zastąpią odzież zużytą nową. Ubożsi niestety nie będą mieli tej możliwości. Podobny problem powstaje w przypadku klas młodszych, w których dzieci jeszcze rosną. Widoczne różnice są nie do zamaskowania bez dalszej ingerencji w zasady panujące na terenie szkoły. Wystarczy rzut oka na koszule, buty czy biżuterię.
Nieco inną kwestią jest pozytywne załatwienie przez mundurki sprawy gustu. Dzieci i młodzież bywa brutalna. Odmienność spotyka się często z nietolerancją i nie ma tu zasady co jest normalne, a co nie. Inne zasady są w liceum na osiedlu, inne w liceum z tradycjami. Zawsze jest też podział na uczniów „ze wsi” i innych. Te różnice faktycznie będą teraz zdecydowanie mniej widoczne, ale i tak zauważalne.
Być może mundurki będą lekcją tolerancji. Być może nauczą zwracać uwagę na to, co w środku. Mogą jednak odnieść odwroty skutek, jeszcze silniej zarysują podział „my” i „oni”.
Bez komentarza pozostawiam także kwestię możliwych nadużyć przy zamawianiu i produkcji mundurków, o których pewnie będziemy się dowiadywali.Wolał bym, by przestrzegane były zasady, które już istnieją. Zwiększanie obostrzeń przy nie egzekwowaniu istniejących zasad prowadzić może tylko do coraz mniej podmiotowego podejścia, a więc całkowitej katastrofy. Podobnie być może w przypadku ustawy antyaborcyjnej, która i tak jest bardzo restrykcyjna. Z wielkim bólem mi to przychodzi, ale dostrzegam jednak pewne plusy tego posunięcia, chociaż obligatoryjne narzucenie mundurków każdej szkole to przesada i –jak się okazuje- łamanie prawa. Niestety, na rozsądek i uczciwość w naszym kraju nie ma co na razie liczyć, ale może kiedyś sytuacja się ustabilizuje i mundurki staną się nie obowiązkiem, a tradycja danych szkół. Tak zwany „między czas” będzie raczej bolesny i obfity w różne zgrzyty.
Kajetan.



2 Comments:
Witam.
Z chęcią przeczytałem tego posta, gdyż zajmuje się on problematyką która jest dla mnie interesująca. Pragnę wtrącić kilka moich uwag. Mianowicie, trochę fałszywe wydaje mi się, twierdzenie, że tania odzież kupiona w markecie, bądź używana załatwia sprawę. Jak sam napisałeś, dzieci potrafią być okrutne. No i jeszcze muszę zadać tobie pytanie, kiedy ostatnio robiłeś tam zakupy, gdyż ja często właśnie tak się ubieram, i wiem jedno, znaleźć coś porządnego, przyzwoitego i ładnego, jest bardzo trudno. Zwłaszcza odzież używana, rzadko wygląda jak nowa. Na szczęście nie zwracam uwagi na modę, więc z tym nie mam problemów, ale należy także o tym pamiętać.
Pisząc o "Inne zasady są w liceum na osiedlu, inne w liceum z tradycjami. Zawsze jest też podział na uczniów „ze wsi” i innych", zapewne myślałeś o gimnazjach, gdyż w liceach Giertych mundurków nie ustanowił.
Temat mundurków, jest ważną kwestią, ponieważ robi się z niego sukces, a ja osobiście nie widziałem dziecka, ubranego w tego typu odzienie. Zresztą jak donosi prasa, na śląsku kiepsko z tym. Jedyny plus jaki widzę, to że można odróżnić ucznia, od nie ucznia, sprzedawce narkotyków z zewnątrz od ucznia. Oczywiście pod warunkiem, że dziecko same nie diluje. Więcej plusów nie widzie. Mundurki kojarzą mi się jedynie z "upupianiem" młodych ludzi, dla których nauka w szkole to udręka, nawet bez konieczności noszenia tych łachów. W naszym kraju wszystko jak zawsze na głowie, a szkoła i czas dzieciństwa, dla większośći dzieci zamiast być okresem radości i szczęścia, którą można porównać tylko ze "świadomą starością", jest okresem wszech obecnych czynników napierających, wymuszających, teroryzujących. Uczeń w strachu, przemierza nieskończoną drogę pod górke, by w końcu wściąść w samolot do UK.
pozdrawiam
W "ciuchlandach" bywam regularnie:) Bez kłopotów znajduję sporo ciuchów firmowych i nie zniszczonych, nawet nowych z metkami. Trzeba tylko połazić i poszukać, nic samo w ręce nie wpada. Czas pokaże jak to będzie z mundurkami. Mnie pozostaje tylko obserwacja.
Kajetan.
Prześlij komentarz
<< Home