Transformers i siedem krasnoludków.
Skoro już się tak chwalimy, to pora na mnie. Choć wiele wody w rzece upłynęło od premier, podzielę się moimi wrażeniami po filmach "7 krasnoludków -Las to za mało. Historia jeszcze prawdziwsza" i "Transformers".
Na pierwszy ogień krasnale. Film nawet zabawny, świetne tłumaczenie, choć miejscami z tłumaczeniem nie ma to nic wspólnego, bo dialogi są ewidentną satyrą na np.: stan polityki w Polsce. Dzięki temu film jest sumą komedii zagranicznej i rodzimego kabaretu, a im więcej, tym weselej. Choć nie powala na kolana, warto zobaczyć.
Transformers... Cóż... nigdy nie sądziłem, że w filmie może być za dużo efektów specjalnych. W transformersach jest ich tyle, że nie sposób wszystko ogarnąć. Zdecydowanie film wart jest wydania kilkunastu złotych na bilet. Polecam wszystkim, którzy lubią nieco fantastyki, choć fabuła jest bardzo prosta i "nieco" przewidywalna. Ze sporą ilością akcji w parze idzie niemało humoru. 4 olbrzymie roboty usiłujące schować się za domkiem jednorodzinnym zasłużyły na bycie tapetą na moim pulpicie.
Na koniec moja refleksja o trendzie, którzy obserwuję ostatnio bardzo często. Otóż główny zły bohater przestaje wreszcie zmartwychwstawać "z zaskoczenia", więc główny dobry bohater nie musi ostatkiem sił, a w zasadzie już tylko siłą woli, wykańczać go z półobrotu. Bardzo cieszy mnie ten fakt, bo chociaż troszeczkę zaczyna to zmieniać szablon filmów akcji.
Kajetan.



0 Comments:
Prześlij komentarz
<< Home